Poszłam dziś rano do stajni sprawdzić co z moja kochana klaczką. Wyczesałam
ją i nakarmiłam. Udałam się z nią na mały trening. Dzisiaj postanowiłam poćwiczyć
kłus zebrany. Mojej klaczy i mnie dobrze szło jak na pierwszy raz. Gdy z niej
zsiadłam i zaczęłam odprowadzać do boksu zobaczyłam, że kuleje. Od Razu zdjęłam
jej siodło i zaczęłam badać nogę. Od Dziecka pasjonowałam się końmi. Dlatego
zbadanie jej kopyta było łatwe. Jakiś kamyk ugrzązł jej głęboko w kopycie. Zapisałam
się na studia hodowcy koni i postanowiłam wyjąć jej kamyk. poszłam po zgrzebło i
ręczniki na wszelki wypadek bo wydawało mi się, że kamyk jest mocno wbity. Nie
myliłam się. Gdy wyciągałam kamyk Erin zaczęła być niespokojna. Szybko wyjęłam
kamyk. Była tam rana. Pobiegłam po rzeczy. Szybko uporałam się z raną. Wstawiłam
klacz do boksu i dałam jej na pożegnanie marchewkę. Poszłam do Akademika. Gdy już
byłam w pokoju przebrałam się. Chwile sprawdzałam pocztę i po pewnym czasie wyszłam na zakupy. Gdy szłam chodnikiem wpadł na mnie jakiś chłopak. Wypuściłam z ręki torebkę i wysypały mi się rzeczy.
Dave????
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz